Dlaczego prace możliwe do wykonywania zdalnie nie są domyślnie zdalne?
Czy ktoś mi może logicznie wytłumaczyć, dlaczego w Polsce nie ma jeszcze przepisu, który wymaga, żeby prace, które można wykonywać zdalnie, były domyślnie zdalne w całym kraju? Chodzi mi o sytuację, w której nie ma żadnego realnego powodu, żeby wymagać obecności w biurze, ale pracodawca i tak oczekuje, że będziesz mieszkał w danym mieście.
Mój przykład: moja praca to analiza danych/Biznesowa całość można spokojnie robić zdalnie. I co? Mój pracodawca wymaga, żebym mieszkał w okolicach stolicy, mimo że do biura mam przyjechać góra raz na kwartał. Tymczasem chętnie wynająłbym coś tańszego na Warmii albo Podlasiu i za te same pieniądze miał lepszy standard życia. Ale nie, bo „firma ma siedzibę w Warszawie”.
To jeszcze nic – są prace biurowe, gdzie musisz siedzieć 5 dni w tygodniu na miejscu, mimo że realnie można by robić je z dowolnego miejsca w kraju. Efekt? Sztuczne ograniczenie rynku najmu. Ludzie, którzy technicznie mogliby pracować zdalnie, ale im nie pozwalają, muszą wynajmować w dużych miastach, podbijając ceny dla wszystkich. Tymczasem w tych samych miastach naprawdę muszą mieszkać ludzie, którzy fizycznie nie mogą pracować zdalnie – kasjerki, listonosze, magazynierzy. I co? Oni płacą absurdalne ceny albo gnieżdżą się w klitkach.
Gdyby firmy zaczęły traktować default remote jako standard, sytuacja poprawiłaby się dla obu grup. Ludzie zdalni mogliby żyć tam, gdzie chcą, a w dużych miastach więcej mieszkań byłoby dostępnych dla tych, którzy naprawdę muszą tam być. Tylko że oczywiście w Polsce zawsze znajdzie się janusz biznesu, który powie „bo tak” i dalej będzie kazał ludziom płacić za życie w mieście, w którym nawet nie muszą być.
Czy ktoś ma jakiś argument za takim podejściem? Bo dla mnie to absurd na absurdzie.